niedziela, 5 kwietnia 2009

O rety, Yeti!!!!

UWAGA!! Ten materiał jest naprawdę ostry, jeśli nie jesteście gotowi na całkowite przewartościowanie swojego świata ideałów - NIE CZYTAJCIE GO!!


Pamiętacie opowieści o włochatym stworze żyjącym w górach, którym straszyli was rodzice i dziadkowie? Często dodawali, że istnienie yeti nie zostało potwierdzone. Otóż właśnie zostało. Przez jednego z naszych reporterów. Są regiony na świecie, gdzie obecność yeti nikogo nie intryguje, nie szokuje, ba, koegzystencja z tym stworem jest tak naturalna jak współbiesiadnictwo z wujostwem na rodzinnej fecie.

JESTEŚMY PIERWSZĄ REDAKCJĄ ŚWIATA, KTÓRA UZYSKAŁA PEŁNE INFORMACJE NA TEMAT OBECNOŚCI YETI WŚRÓD LUDZI, UDOKUMENTOWANE ZDJĘCIEM!

Widziała go nasza reporterka-donosicielka, stacjonująca obecnie w jednym z europejskich kurortów narciarskich (nie możemy jednak podać dokładniejszej lokalizacji, dbając o pozostanie jedyną redakcją mającą z NIM kontakt). Nazywa się Człowiek śniegu, Migoi, Meh-teh albo po prostu yeti. Jest wzrostu wysokiego mężczyzny, jego sylwetka przypomina ludzką, jest jednak dużo bardziej owłosiony. Reporterkę dziwi natomiast obecność kapelusza na głowie stwora. Czy yeti rzeczywiście myślało, że dzięki takiemu przybraniu głowy nie zostanie rozpoznane? Panie yeti, trochę szacunku dla szpicli Kundla. Oni zawsze wywęszą prawdę. Zawsze. Reporterce przychodzi do głowy jedno wytłumaczenie, które można uznać za słuszne. Yeti boi się rasistów, boi się, że wśród tłumów turystów różnych narodowości znajdzie się jeden, który zasłaniając się Biblią, pierwszy rzuci kamień. Turysto, yeti tak jak i ty, zostało stworzone, więc godne jest szacunku. Greenpeace'owcy przechadzający się (bezkarnie) po płycie krakowskiego rynku, tłumaczcie ludziom, by szanowali yeti, kwestujcie na rzecz ich ochrony, walczcie dla nich o prawa wyborcze! Ta wielka, włochata góra mięsa, z długimi pazurami i kłami wystającymi z paszczy, ma prawo godnie żyć! Oto przesłanie Migoi dla naszych czytelników, jakie nasza reporterka zarejestrowała na dyktafon w telefonie komórkowym:

"Mam prawo godnie żyć! Przestańcie się na mnie gapić! Jestem taki jak wy, to, że z mojej paszczy wystają wielkie kły, nie znaczy, że mam wobec was złe zamiary. Dodam jeszcze, że jest nas więcej. Szykuję pozostałym drogę. Pozdrawiam wszystkich Polaków!"

Reporter słyszał, że w państwie przyjaznym yeti władze zamierzają wprowadzić specjalne restauracje, hotele i dyskoteki przychylne tym potworom. Przychylamy się do ich idei.

Staszyna Milewska

Kto zrobił TO pluszakowi? (DLA DOROSŁYCH)


Miękka maskotka, do której każdy mały chłopiec i każda mała dziewczynka chcą się przytulić, poczuć się bezpiecznie i spokojnie zasnąć. Pluszaki mają być słodkie, urocze, czasem odrobinkę zniekształcone, by wzbudzać miłość przez litość. Babcie kupują misie swoim wnuczkom, by jak najdłużej zachowały niewinność i nie zaczęły myśleć o rzeczach potępienia godnych.Dawno niewidziane ciocie obdarowują misiami bratanków, sądząc, że prezent to uniwersalny.P.P.P.-pluszak pusztym przyjacielem.
Już nie!

Marzena J. jest podejrzaną w sprawie "rozbudzenia seksualności pluszaka". Naszemu reporterowi co prawda nie udało się zobaczyć samej podejrzanej, ale skutek jej działań wprawił go w osłupienie. Marzena J. miała wić się na masce samochodu osobowego, przystosowanego do przewożenia dzieci. Jak udało nam się dowiedzieć od pani Gertrudy (68l.) obserwującej całe zajście z okna, nieskromnie odziana Marzena miała lizać szybę przed pluszakiem, przytykać do niej obfity biust, wykonywać nieprzyzwoite ruchy rękoma i mruczeć. Efekt widzimy na zdjęciu.

Co teraz stanie się z pluszakami? Kto, poza pedofilem, kupi rozbudzoną maskotkę małemu dziecku?Kto pozwoli małej Kasi czy Julce w koronkowej piżamce tulić do siebie pluszaka?Co z maskotkowym przemysłem?
Pani Marzeno, przegięła pani pałę, Kundel oczekuje wymierzenia najwyższej z możliwych kar.

Żal! Zachęcamy wszystkich, by wyrazili sprzeciw wobec tego typu zachowań!!!!

Staszyna Milewska

piątek, 3 kwietnia 2009

MASAKRA! Pomyliła fryzjera z prostytutką??


Nastała wiosna. Ptaki śpiewają, góry śmieci wynurzają się spod topniejącego śniegu, bezdomne koty głośno kopulują pod naszymi oknami. Wiosna, najpiękniejsza z pór roku. Wiosną chcemy się zakochać lub chociaż odświeżyć swój związek, chcemy być ładni, młodzi i modni (nie odnosi się to tylko do subkultury gotów, którzy niezależnie od pory roku są bladzi i nieatrakcyjni). Dlatego właśnie teraz salony piękności i studia stylizacji fryzur przeżywają prawdziwy najazd klientów.

Nie każdy jednak traktuje fryzjera jako artystę, mającego za zadanie poprawić wygląd i samopoczucie klienteli. Niektórzy odwiedzają salony urody z zamiarem zafundowania tam sobie zgoła innych uciech...

Otrzymaliśmy od naszego stałego czytelnika list o treści równie gorszącej, co frapującej. Czarek, bardzo znany w Gorzowie Wielkopolskim stylista fryzur, tak opisuje zdarzenie z ubiegłej niedzieli:
"To było koło południa. Właśnie wycierałem swoje przyrządy, kiedy usłyszałem brzęczenie indyjskich dzwonków przy drzwiach. Odwróciłem się i zobaczyłem Grażynkę Kocur z "Octem i szczotką ryżową" [program o ekologicznych sposobach utrzymania czystości w domu - przyp. red.], była uśmiechnięta, mimo, że jej fryzura była tragiczna. Zawsze uważałem ją za silną kobietę. Grażynka omiotła spojrzeniem salon i kolejno wszystkich pracowników, w końcu podeszła do mnie i powiedziała "Mycie z masażem, byle delikatnie". Uśmiechnęła się przy tym tak, że mi dech zaparło. Kiedy ją masowałem, mruczała jak kotka i miała zamknięte oczy, ale czasem je otwierała i wtedy patrzyła na mnie niedwuznacznie. Drapała się też po nogach w taki sposób, że spódnica jej podjeżdżała w górę i widziałem kawał uda. Czytałem jakieś plotki o jej rozstaniu z mężem, więc robiło mi się coraz bardziej gorąco, bo już zacząłem sobie wyobrażać, jak idziemy za ręce główną ulicą w Gorzowie i jak wszyscy na nas patrzą z zazdrością. Grażynka to w końcu niezła kobitka. Jak ją wymasowałem, poprosiła o szybkie czesanie. Oblizywała przy tym wargi. Po wszystkim zapłaciła patrząc ciągle na mnie. Dała mi o pięćdziesiąt złotych za dużo. Kiedy poszedłem po resztę, serce biło mi jak szalone, bo miałem zamiar zaprosić Grażynę na kawę. Gdy jednak podszedłem do stanowiska, fotel był pusty... Poczułem się jak tania dziwka, za godzinę ciężkiej pracy dała mi tylko pięćdziesiąt złotych napiwku?? Co to za gwiazda, ja się pytam??"

A my zapytujemy za Czarkiem: co to za gwiazda, która kokietuje biednego mężczyznę, przeżywa z nim miłe chwile, ba! nawet czerpie erotyczną przyjemność z jego delikatnego dotyku, a potem rzuca mu pieniądze w twarz i pozostawia ze złamanym sercem i ambicjami?? Grażyna wyładowała swoją frustrację seksualną spowodowaną rozstaniem z mężem na naszym czytelniku; chcąc poczuć się lepiej zdeptała cudze ego!!! Na szczęście mamy zdjęcie Grażyny z Czarkiem, nie wyprze się więc tego, co zrobiła. Czy mamy nadal oglądać jej program i słuchać rad, skoro wiemy jak bardzo bezwzględną i wyuzdaną jest kobietą? Żadna polska matka i żona nie powinna wzorować się na Grażynie Kocur!!!!

Grażyno, zapamiętaj - chcesz znaleźć męską prostytutkę - idź do burdelu. Nie poniżaj porządnych obywateli.

Redakcja

UWAGA!!!!

Z ostatniej chwili:
Jeden z naszych informatorów widział Grażynę z mężem idących za ręce jedną z głównych ulic Gorzowa Wielkopolskiego. A więc jej przygoda u fryzjera była zwykłym skokiem w bok!! Żal!!